czwartek, 28 lipca 2011

Hotel *******


Taaa... Nie jest to może Abu Dabi ale ma 7 gwiazdek, nasz de lux hotel o delikatnej nazwie "Poytaht" co znaczy w bardzo wolnym tlumaczeniu "Po co ci to?"... ;-)
Ale zanim się tu znaleźliśmy doznaliśmy przyjemności przejazdu przez kolejne przełęcze, w tym od polnocy do Ayni. Bylem w szoku, naprawde. Wyobraźcie sobie drogę do Morskiego Oka. Zrywacie z niej asfalt i na to co pozostanie stawiacie znak droga krajowa i puszczacie tiry i obfity ruch samochodowy. Aby bylo weselej środkiem tej "drogi" puszczacie potok który ryje głębokie koleiny. Czymś takim właśnie jechaliśmy. Nasz kierowca dokonywal swoim 4WD cudów ale wszystkie osobówki toną, zawieszenia pękają a silniki eksplodują. Mam filmy... I to główna droga do stolicy! Taki spektakl jednak się skończy jak Chińczycy dokończą tunele pod obecnymi przełęczami. Trzeba przyznać że tam gdzie droga już jest można śmigać jak na zachodzie. Hmm, tak jakby kawałek asfaltu oznaczał przejscie między pierwszym a trzecim swiatem..?
Martwiliśmy się trochę o kondycję naszego kierowcy Tadżyka o imieniu Lutfulo, który od ponad 34h był za kółkiem z zaledwie 2h przerwą na sen ale był rewelacyjny! Cholera wie co za ziola brał pod jezyk ale gdy dziś o 23:00 po 16h jazdy dotarliśmy do Duszanbe był w lepszej kondycji niż my...
No wlaśnie, wracając do hotelu. Wolne tylko pokoje de lux za 85usd. Po negocjacjach schodzimy na 40usd za dwóch! Zostaniemy więc tu. Jeszcze tylko na miasto po piwko a w tv w hotelu VIVA Polska niesie polski hip-hop nad zasypiającym miastem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz