niedziela, 7 sierpnia 2011

Powrót do kraju


Wieczorem spotykamy się wszyscy na placu obok opery. Zajadając szaszłyki i pijąc piwko dyskutujemy na tysiąc tematów do prawie 1:00 w nocy. Żegnamy się później i po 2:00 zbieramy się z Sylwkiem na lotnisko. Idzie wszystko sprawnie aż do momentu, gdy pasażerowie weszli do samolotu. Zaczęło się jakieś zamieszanie między obsługą lotniska a załogą samolotu. Czas płyną, upał w samolecie wprowadzał ludzi w stany bliskie omdlenia, nie mówiąc już o dzieciach, które w tej dusznocie panującej w samolocie płakaly. Stewardesy rozdawały wode, ale mało to pomagalo. Nagle odzywa się glos kapitana przepraszajac za opoznienia z powodu "niekompetencji pracowników lotniska Duszanbe"... Jeden Tadżyk z obsługi lotniska nawet chciał aby wszyscy opuścili samolot ale kapitan się temu sprzeciwil. Wreszcie startujemy!

No i to właściwie tyle. Bagaż doleciał. Pedzimy teraz pociągiem do Poznania i tak przygoda się kończy.
Podczas wyprawy udało nam się jako pierwszym ludziom:
-wyjsc na zachodni lodowiec doliny Rog na wysokosci 4000mnpm (nazwaliśmy go Lodowiec Polaków)
-wytyczenie nowej drogi kuluarem a później granią lodową na zachodniej ścianie Piku 5430, nazwanego przez nas Pik Rog.
-zdobycie w zachodniej grani szczytu pośredniego o wysokości 4900mnpm, nazwanego przez nas Mały Rog
-stworzenie unikatowej i bogatej dokumentacji zdjęciowej rejonu, w tym pasma turkiestańskiego od poludnia oraz całej doliny Rog, wraz z otaczającymi szczytami

Samą akcję górską skrócił groźnie wyglądający upadek Sylwka, który szczęśliwie zakończył się tylko drobną kontuzją. Dzięki temu mogliśmy jednak poznać Tadżykistan również od niewspinaczkowej strony.

Wielkie dzięki dla Rustama, który jest wielki i pomógł nam wielokrotnie w wielu sprawach. Dzięki Stary!!! Podziękowania również dla naszego kierowcy Lutfulo z którym razem na górskich drogach spędziliśmy w sumie prawie 40 godzin. Dzięki też dla Piotrka Fijałkowskiego za pomoc przy wrzucaniu postów na bloga.
No i dla Sylwasa za te niesamowite trzy tygodnie!!!

W najbliższych dniach postaram się obrobić trochę z 12Gb zdjec i filmow i wrzucic je do netu. Z Sylwkiem też opracujemy materiały z eksplorowanego przez nas rejonu Zerawszan aby udostepnić je na forach górskich dla szerszego wykorzystania.

To tyle. Adios pomidores!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz