sobota, 6 sierpnia 2011

Ostatni dzien w Tadzykistanie

Poranek pelen nadziei. Lece do toalety i... niestety. Kuracja wczorajsza nie pomogla. Po sniadaniu idziemy do muzeum antycznego. Tu ciekawostka - buty zostawia sie na zewnatrz i zwiedzanie odbywa sie na bosaka. Glowna atrakcja jest wielki lezacy Budda (sama stopa ma 2 metry!). To unikat gdyz podobne tego typu posagi Buddy zostaly w Afganistanie zniszczone przez talibow.
Rustam zaprasza nas na obiadek. Idziemy senni do taksowek. Wybierac nalezy te ktore stoja w cieniu. Ale i tak po wejsciu patrze w aucie na wskaznik temperatury ktory pokazuje 50,5C... Prezydent zaleca pozostawanie w domu w takie upaly, ktore usypiaja juz i tak spowolnione przez Ramadan miasto.
Pakujemy sie, dzis po 2:00 w nocy bedziemy zbierac sie na lotnisko. Troche gratow zostawiamy lokalnym alpinistom, ktorzy nie cierpia na nadmiar sprzetu.
Zbieramy sie zaraz pozegnac z przyjaciolmi i pozegnac to niesamowite miasto...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz