Po poludniu wybralismy sie do Gissar. Jechalismy tradycyjnie z naszym kierowca Lutfulo oraz wspolnie z poznanymi poprzez Rustama Polakami pracujacymi dla Czerwonego Polksiezyca.
Za czasow emiratu w Bucharze twierdza jeszcze w XVIII wieku byla letnia rezydencja emira. Do dzis robi spore wrazenie. Pod drugiej stronie placy stoja rowniez do dzis dwie medresy, czyli po naszemu szkoly. W medresach poza Koranem wykladano przede wszystkim prawo i nauki scisle. Po obejrzeniu wszystkiego jedziemy kawalek dalej na fantastyczne jedzenie. Siedzielismy zawieszeni nad potokiem nad ktorym roslo potezne, najwieksze jakie widzialem w Tadzykistanie, drzewo.
Po powrocie do Duszanbe kupujemy z Sylwkiem troche srodka zabijajacego bakterie :-) Od dobrego tygodnia mamy ostre problemy zoladkowe, ktore pomimo wielokrotnych kuracji w/w srodkami plus tradycyjne leki nie ustepuja. Zwalamy sie do Rustama i rozpoczynamy kolejna probe leczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz